niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 18

- Ulepimy dziś bałwana? - zgniatałam w rękach małą śnieżną kulkę.
- Nie - Zayn popatrzył na mnie z zażenowaniem - Jestem za stary na takie zabawy skarbie.
- Nikt nie jest na to za stary, po prostu ty jesteś zwykłym..gburem - złożyłam ręce na klatce piersiowej.
- Ja zachowuje się jak cywilizowany człowiek, a nie jak 5 letnie dziecko.
- Gbur! - oburzyłam się.
- Nie będę się z tobą kłócił myszko, idę po fajki, czekaj tu chwile - stanęliśmy obok sklepu spożywczego.
- Hm, nie masz ukończonych 18 lat więc ci raczej nie sprzedadzą.
- Ah - zaśmiał się i wyjął z kieszeni skórzanej kurtki małą plakietkę zwaną dowodem osobistym - Chyba raczej sprzedadzą -  wyszczerzył się.
- Oszust.
- Ale za to jaki sprytny - uśmiechnął się i zniknął w głębi sklepu.
Stałam oparta o szarą ścianę budynku i patrząc na spadające płatki śniegu. W okolicy nikogo nie było, cisza jak makiem zasiał. Nagle usłyszałam obok siebie dźwięk rozbitej szklanej butelki, odwróciłam się w tę stronę.
- Mówiłem że się jeszcze spotkamy - przed sobą ujrzałam osobę która była na szarym końcu mojej listy "Osoby z którymi chciałabym się dziś zobaczyć".
- Mark, możesz się ode mnie odpierdolić już raz na zawsze? - oddaliłam się od niego.
- Oj nie, nie, nie - Podbiegł i złapał mnie za kołnierz kurtki - Nie daruję Ci, przez ciebie siedziałem w poprawczaku i pożałujesz - rzucił mną o twardy, oblodzony chodnik.
- Ja nie chciałam iść na policję, to rodzice.
- Chuj mnie to interesuje! - kopnął mnie z całej siły w plecy kiedy próbowałam wstać - Zapłacisz za to!
W tym samym czasie podbiegł Zayn i łapiąc go za kurtkę przycisnął mocno do ściany.
- Malik skurwysynie.
- Collins, ja cię ostrzegałem, ja cie kurwa ostrzegałem. Ale nie! - rzucił go na ziemie i okładał pięściami.
- Malik do cholery - chłopak nie dawał za wygraną.
W końcu dał spokój, Zayn wstał z niego podniósł go i trzymając mocno za kark podeszli do mnie.
- Mam cie więcej na swojej drodze nie spotkać. A teraz ją przepraszaj! - wskazał na moją osobę.
- Ani mi się śni - dyszał a Malik za te słowa przywalił mu kolanem w brzuch.
- Przepraszaj.
Podniósł głowę patrząc na mnie przekrwionymi oczami pod którymi były siniaki a z nosa leciała mu krew. Często się bił ale jeszcze nigdy nikt go tak nie  urządził.
- Przepraszam - Zayn puścił go a ten pobiegł w drugą stronę.
-Nic ci nie jest? - zapytał pomagając mi wstać. Stanęłam na równe nogi i ruszyliśmy w długą.

- Rozumiem że mu się należało.. ale chyba przesadziłeś - skrzywiłam się.
- Dostał jeszcze za starą sprawę, nie widzę problemu... i nie wiedziałem że ty też masz z nim coś wspólnego.
- No niestety, miałam. To jest ten który kiedyś pod klubem chciał mnie zgwałcić.
- Spojrzał na mnie przejęty - Mogłem mu mocniej przypierdolić.
- Jesteś bardzo silny - zabrałam jego rękę z moich ramion i odsunęłam się, nie powiem teraz się go trochę boję.
- Trenowało się kiedyś - zamyślił się i spojrzał na mnie - Ty chyba nie myślisz że mógłbym zrobić ci krzywdę?
- Nie - skłamałam.
- To dobrze - pocałował mnie czule w czoło.

***

- A więc mówisz że wyznawcy islamu mają troszeczkę podobną religię do naszej? - zapytała moja mama Zayna mieszając coś w garnku.
- Dokładnie.
- Te twoje opowiadania o tym, to świetna lekcja religii! - obdarzyła nas szerokim uśmiechem.
- To prawda, nie każdemu daję takie lekcje ale pani jest przeuroczą kobietą - zaśmiała się słysząc komplement.
- Lizus - powiedziałam cicho wytykając mu język.
- No co, trzeba jakoś przeżyć nie? - uśmiechnął się.
- John czy mógłbyś zostawić ten telefon w spokoju i zasiąść razem z nami do kolacji? - zawołała matula.

- Mamo, kolacja nie ucieknie, ale dziewczyna może to zrobić - spojrzałam na niego zadziornie.
- Oh Johnny! Nie chwaliłeś się że masz dziewczynę - mama była wręcz z niego dumna.
Spojrzał na mnie i przejechał palcem po szyi co miało oznaczać że mnie zabije.



Po kolacji poszliśmy do pokoi.
- Jutro znowu do szkoły - westchnęłam kładąc głowę na oparciu dużego, szarego fotela.
- No, znowu będę musiał patrzeć na krzywą mordę Michaela.
- Mój boże, jak wy się lubicie - przeciągnęłam sie i zmieniłam miejsce położenia na łóżko. Położyłam się na plecach wpatrując w sufit. Zamknęłam oczy i gdy je otworzyłam zobaczyłam przed sobą twarz chłopaka. Ujął moją dolną wargę w swoje i po chwili wsunął swój język i gładził nim moje podniebienie. Sielanka nie trwałą długo bo do pokoju wszedł mój brat i automatycznie się od siebie oddaliliśmy.
- Nie przeszkadzajcie sobie - podszedł do szafy i wyjął z niej laptopa.
- Ej.
- Chyba jesteś czymś innym zajęta - zaśmiał się i zamknął drzwi.

----------------------------------
- HEEJ! I jak rozdział? Podobał się? No mam nadzieję że tak. Nie miałam weny i w pisaniu przeszkadzała mi koleżanka (pozdrawiam Marcelinę xd) więc mogło jednak być słabo. Ale cóż.
Jest 18 rozdział. A następny prawdopodobnie we Wtorek.
Pozdrawiam ;**
KOMENTARZ  - WIELKA MOTYWACJA

6 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział życzę weny i spokoju
    Pozdro nati

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty blog i rozdział też czekam na następny❗❗❗❗❗❗ 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział super czekam na kolejny. Jak najszybciej i ma być super jak zawsze. POZDRO❗❗❗❗❗❗❗❗

    OdpowiedzUsuń
  4. Udało się.. nadrobiłam wszystko. Rozdział cudowny jak każdy inny. Już nie mogę się doczekać następnego :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę cudny. Każdy rozdział jest bardziej ciekawszy i wciągający!
    -Paula :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie masz jeszcze zwiastuny na bloga ?
    Chętnie ci wykonam , złóż zamówienie i gotowe .

    Zapraszam.
    http://zwiastuny-na-bloga-online.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń