Puściłam słaby strumień gorącej wody. Do łazienki wszedł Zayn, wystraszyłam się choć przez zaparowane szyby nic nie było widać.
- Sory! Tylko zęby umyję, nie krępuj się.
- Spoko... Zayn?
- No - słowa przytłumiła piana z pasty w jego ustach.
- O której dzisiaj jedziemy? Bo też będziemy musieli wrócić autobusem. Znowu tatuś nawalił.
- I tak bym wolał autobusem, boje się twojego taty.
- Czemu?
- Silny i dobrze zbudowany jak na biznesmena a do tego jesteś córeczką tatusia. Nie chciał bym się mu narazić.
- Hah, dobra. Pojedziemy po południu.
- Jak sobie księżniczka życzy - zaśmiał się.
- Ah ty mój księciuniu - wytknęłam rękę lekko uchylając drzwiczki i wzięłam duży kremowy ręcznik i owinęłam nim ciało. Wyszłam z kabiny przeczesując mokre włosy. Zayn położył rękę w miejscu w którym ręcznik był umocniony. Lekko odepchnęłam go rękami i cofnęłam za drzwi.
- Bay - uśmiechnęłam się szyderczo i zamknęłam mu je przed nosem.
- Kennedy - odpowiedział z zażenowaniem i walnął w nie ręką.
***
- Ja jadę do klientki, nie roznieście domu. Jak wrócę to niestety was nie będzie. Więc teraz się pożegnam. - ucałowała przemiennie moje policzki i z Zayn'em zrobiła to samo - Złociutki, już chyba w tym roku się nie zobaczymy. Zapraszam Cię na kolejne święta z nami jeśli miałbyś tylko ochotę.
- Nie wiem jak ja się pani odwdzięczę.
- Ah Zayn przestań - przytuliła się do niego - Pa skarbeczki - ucałowała mnie w czoło.
Wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Jesteśmy sami! - objął moje uda i unosząc mnie do góry przełożył na ramię i przeniósł mnie na rękach po schodach.
- Zaayn! John jest w domu!
- A tam! - położył mnie na łóżku i zaczął rozpinać moją koszulę.
Zdjęłam mu koszulkę a ten odpiął mój guzik od spodni.
- Malik, koniec - wydusiłam z siebie gdy ten obdarowywał pocałunkami moje podbrzusze - Zayn!
Oddalił się ode mnie głośno dysząc, jego potargane włosy zasłaniały mu połowę twarzy.
Przeczesał je i biorąc koszulkę założył ją. Zapięłam z powrotem czarną koszulę z ozdobnymi kolcami na ramionach i bordowe spodnie.
- Mieliśmy się lepiej poznać - poprawiłam koka.
- Chyba już wystarczająco się znamy - usiadł naprzeciwko mnie.
- A, no tak zapomniałam że jesteś jak każdy facet. Myślisz tylko o jednym.
- Nie zależy mi tylko na tym, Keny jak patrzę na ciebie.. to wręcz nie mogę się powstrzymać.
Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju.
Wkładałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby i położyłam ją w przedpokoju. Postawiłam na stole dwa kubki z herbatą i zalałam je wrzątkiem. Usiadłam na drewnianym krześle i upiłam łyk malinowej cieczy. Usłyszałam głośne kroki Zayna schodzącego po schodach.
- Idziemy?
- Spieszy ci się? Choć napijesz się.
- Okej - rzucił torbę w kąt.
Wypiłam duszkiem resztę herbaty i wstałam z krzesła.
- Już jedziecie? - zapytał mój brat.
- Właściwie to tak, zbieramy się. Masz tu klucze, odwiedzę was jeszcze.
- Dobra siostra. Narazie. - mocno mnie przytulił - Cześć - pożegnał się z Zayn'em robiąc z nim sklejkę.
Założyłam szary płaszcz i czarne kozaki, przełożyłam torbę przez ramię i wyszliśmy z domu.
Ulepiłam małą śnieżną kulkę i rzuciłam prosto w okno brata.
- Jakaś ty celna.
- Trening czyni mistrza - zaśmiałam się.
Przejechałam rękawiczką po wyżłobionym napisie na przystanku,"K+Z" w serduszku.
- Co to? - zapytał brązowooki.
- Kennedy + Zack, to był nasz przystanek, miejsce gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy.
- Ta bardzo romantyczne - zironizował - Tęsknisz za nim?
- Na początku tęskniłam, teraz tylko trochę mi go brak.
- Był zwykłym skurwysynem.
- Nie mów o nim tak, musiał wyjechać.
Wyjął z kieszeni kurtki niebieskie Viceroy i odpalił jednego.
Idąc zobaczyliśmy przed bramą wymachującego rekami Mike'a.
- Ogarnij się pajacu - podeszliśmy do niego.
- Jak tam święta? - zapytał Michael z bananem na twarzy.
- A dobrze, Zayn dostał szalik - pociągnęłam za czarno-biały materiał - A, i stał się "skarbeczkiem"mojej mamy - zrobiłam cudzysłów palcami.
- Ma się ten urok osobisty - wyszczerzył się Malik - A jak u ciebie?
- Nie uwierzysz.
- No chyba nie - popatrzył na niego jak na debila - Wal konkretami.
- Będę miał rodzeństwo.
- Hahahahahaha! Nie pierdol, znowu?
- No to już ósme.
Zachłysnęłam się powietrzem.
- Masz ósemkę rodzeństwa? - zapytałam zdziwiona.
- Niestety, pięć sióstr i 2 braci.
- Wow!
Weszliśmy za blondaskiem do jego pokoju.
- Panie które tu sprzątały, widząc jaki tu był syf, prawie na zawał padły - zaśmiała się Martha.
- To tu był dywan? - zdziwił się Mike patrząc w podłogę.
No fakt, muszę przyznać że jego pokój jeszcze przed świętami wyglądał tak jakby przeszło przez niego tsunami.
***
Siedzieliśmy na lekcji matematyki, nauczycielka wpisywała coś w dzienniku i oddawała sprawdziany.
- Williams! - podeszłam i wzięłam plik złączonych kartek. Usiadłam z powrotem na swoim miejscu.
- Co dostałaś? - zapytał po cichu Mike.
- Czwóra rozumiesz? Czwórka - byłam zadowolona z oceny bo na pewno mi się należało za te wszystkie godziny spędzone na nauce.
- Piona - wyciągnął rękę w moja stronę. Przybiłam i ze zdziwieniem zapytałam.
- Ty też dostałeś?
- Ja? Niee, dwójkę jestem z siebie dumny.
- Ta, masz powód - zironizowałam.
- Malik! - na te słowa podniosłam wzrok - Jest naprawdę źle.
Podali mu kartkę i patrząc na ocenę wrzucił ją miedzy strony podręcznika.
Włożył słuchawki w uszy i zaczął mazać coś w zeszycie.
- Zayn Malik! Natychmiast wyjmij te słuchawki - nauczycielka zwróciła mu uwagę.
Posłuchał i wyjął ale za to położył nogi na ławce.
- Malik, weź te nogi.
- Albo słuchawki albo to. Niech się pani tak nie rządzi, myśli pani że jak postawiła mi jedynkę to jest pani królową świata. Nie kurwa, mam w dupie tą jedynkę! Niech się pani jebie.
- Zayn, nie wyrażaj się! Jak tak możesz, trochę szacunku. do dyrektora! - złapała go za kaptur bluzy i poszła z nim do gabinetu.
- Za karę kazała ci odśnieżyć cały parking i chodnik? Hahaha! - Mike śmiał się wniebogłosy.
- Zamknij ryj! - stanął przed nami z niebieską szuflą.
Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać razem z nim.
- No dajesz dajesz! Samo się nie odśnieży! - dopowiedziałam.
- Ej Zayn? Może ci pomóc? Ha!
- Kurwa, dwóch debili się dobrało. Wypierdalać! - oburzył się Malik.
-Zayn, bierz się do pracy. A wy mu nie przeszkadzajcie - przez okno wyjrzała pani dyrektor i zwróciła się do nas.
- Dobrze pani Smith! - odpowiedzieliśmy jako dobrzy uczniowie.
Zaczęliśmy się z Mikem rzucać śnieżkami i po chwili lepić bałwana.
Michael postawił trzy duże kule na sobie, od największej do najmniejszej.
- Last Christmas I gave you my heart. But the very next day you gave it away. This year To save me from tears. I'll give it to someone special!! - śpiewaliśmy ubierając bałwana.
- Jeszcze tylko jedna rączka! - krzyknął zadowolony Mike wbijając gałązkę w tułów bałwana- I jak Malik podoba ci się moja nowa dziewczyna?
- Taka dupa że ja pierdziele - zironizował chłopak.
-------------------------------------------------------
Hej! Rozdział się spodobał? Myślę że tak :) Kolejny rozdział najprawdopodobniej po świętach. Więc wesołych i pogodnych świąt spędzonych miło w gronie rodzinnym.
I tak na koniec specjalnie dla was - Wham! - Last Christmas
***
- Ja jadę do klientki, nie roznieście domu. Jak wrócę to niestety was nie będzie. Więc teraz się pożegnam. - ucałowała przemiennie moje policzki i z Zayn'em zrobiła to samo - Złociutki, już chyba w tym roku się nie zobaczymy. Zapraszam Cię na kolejne święta z nami jeśli miałbyś tylko ochotę.
- Nie wiem jak ja się pani odwdzięczę.
- Ah Zayn przestań - przytuliła się do niego - Pa skarbeczki - ucałowała mnie w czoło.
Wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Jesteśmy sami! - objął moje uda i unosząc mnie do góry przełożył na ramię i przeniósł mnie na rękach po schodach.
- Zaayn! John jest w domu!
- A tam! - położył mnie na łóżku i zaczął rozpinać moją koszulę.
Zdjęłam mu koszulkę a ten odpiął mój guzik od spodni.
- Malik, koniec - wydusiłam z siebie gdy ten obdarowywał pocałunkami moje podbrzusze - Zayn!
Oddalił się ode mnie głośno dysząc, jego potargane włosy zasłaniały mu połowę twarzy.
Przeczesał je i biorąc koszulkę założył ją. Zapięłam z powrotem czarną koszulę z ozdobnymi kolcami na ramionach i bordowe spodnie.
- Mieliśmy się lepiej poznać - poprawiłam koka.
- Chyba już wystarczająco się znamy - usiadł naprzeciwko mnie.
- A, no tak zapomniałam że jesteś jak każdy facet. Myślisz tylko o jednym.
- Nie zależy mi tylko na tym, Keny jak patrzę na ciebie.. to wręcz nie mogę się powstrzymać.
Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju.
Wkładałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby i położyłam ją w przedpokoju. Postawiłam na stole dwa kubki z herbatą i zalałam je wrzątkiem. Usiadłam na drewnianym krześle i upiłam łyk malinowej cieczy. Usłyszałam głośne kroki Zayna schodzącego po schodach.
- Idziemy?
- Spieszy ci się? Choć napijesz się.
- Okej - rzucił torbę w kąt.
Wypiłam duszkiem resztę herbaty i wstałam z krzesła.
- Już jedziecie? - zapytał mój brat.
- Właściwie to tak, zbieramy się. Masz tu klucze, odwiedzę was jeszcze.
- Dobra siostra. Narazie. - mocno mnie przytulił - Cześć - pożegnał się z Zayn'em robiąc z nim sklejkę.
Założyłam szary płaszcz i czarne kozaki, przełożyłam torbę przez ramię i wyszliśmy z domu.
Ulepiłam małą śnieżną kulkę i rzuciłam prosto w okno brata.
- Jakaś ty celna.
- Trening czyni mistrza - zaśmiałam się.
Przejechałam rękawiczką po wyżłobionym napisie na przystanku,"K+Z" w serduszku.
- Co to? - zapytał brązowooki.
- Kennedy + Zack, to był nasz przystanek, miejsce gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy.
- Ta bardzo romantyczne - zironizował - Tęsknisz za nim?
- Na początku tęskniłam, teraz tylko trochę mi go brak.
- Był zwykłym skurwysynem.
- Nie mów o nim tak, musiał wyjechać.
Wyjął z kieszeni kurtki niebieskie Viceroy i odpalił jednego.
Idąc zobaczyliśmy przed bramą wymachującego rekami Mike'a.
- Ogarnij się pajacu - podeszliśmy do niego.
- Jak tam święta? - zapytał Michael z bananem na twarzy.
- A dobrze, Zayn dostał szalik - pociągnęłam za czarno-biały materiał - A, i stał się "skarbeczkiem"mojej mamy - zrobiłam cudzysłów palcami.
- Ma się ten urok osobisty - wyszczerzył się Malik - A jak u ciebie?
- Nie uwierzysz.
- No chyba nie - popatrzył na niego jak na debila - Wal konkretami.
- Będę miał rodzeństwo.
- Hahahahahaha! Nie pierdol, znowu?
- No to już ósme.
Zachłysnęłam się powietrzem.
- Masz ósemkę rodzeństwa? - zapytałam zdziwiona.
- Niestety, pięć sióstr i 2 braci.
- Wow!
Weszliśmy za blondaskiem do jego pokoju.
- Panie które tu sprzątały, widząc jaki tu był syf, prawie na zawał padły - zaśmiała się Martha.
- To tu był dywan? - zdziwił się Mike patrząc w podłogę.
No fakt, muszę przyznać że jego pokój jeszcze przed świętami wyglądał tak jakby przeszło przez niego tsunami.
***
Siedzieliśmy na lekcji matematyki, nauczycielka wpisywała coś w dzienniku i oddawała sprawdziany.
- Williams! - podeszłam i wzięłam plik złączonych kartek. Usiadłam z powrotem na swoim miejscu.
- Co dostałaś? - zapytał po cichu Mike.
- Czwóra rozumiesz? Czwórka - byłam zadowolona z oceny bo na pewno mi się należało za te wszystkie godziny spędzone na nauce.
- Piona - wyciągnął rękę w moja stronę. Przybiłam i ze zdziwieniem zapytałam.
- Ty też dostałeś?
- Ja? Niee, dwójkę jestem z siebie dumny.
- Ta, masz powód - zironizowałam.
- Malik! - na te słowa podniosłam wzrok - Jest naprawdę źle.
Podali mu kartkę i patrząc na ocenę wrzucił ją miedzy strony podręcznika.
Włożył słuchawki w uszy i zaczął mazać coś w zeszycie.
- Zayn Malik! Natychmiast wyjmij te słuchawki - nauczycielka zwróciła mu uwagę.
Posłuchał i wyjął ale za to położył nogi na ławce.
- Malik, weź te nogi.
- Albo słuchawki albo to. Niech się pani tak nie rządzi, myśli pani że jak postawiła mi jedynkę to jest pani królową świata. Nie kurwa, mam w dupie tą jedynkę! Niech się pani jebie.
- Zayn, nie wyrażaj się! Jak tak możesz, trochę szacunku. do dyrektora! - złapała go za kaptur bluzy i poszła z nim do gabinetu.
- Za karę kazała ci odśnieżyć cały parking i chodnik? Hahaha! - Mike śmiał się wniebogłosy.
- Zamknij ryj! - stanął przed nami z niebieską szuflą.
Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać razem z nim.
- No dajesz dajesz! Samo się nie odśnieży! - dopowiedziałam.
- Ej Zayn? Może ci pomóc? Ha!
- Kurwa, dwóch debili się dobrało. Wypierdalać! - oburzył się Malik.
-Zayn, bierz się do pracy. A wy mu nie przeszkadzajcie - przez okno wyjrzała pani dyrektor i zwróciła się do nas.
- Dobrze pani Smith! - odpowiedzieliśmy jako dobrzy uczniowie.
Zaczęliśmy się z Mikem rzucać śnieżkami i po chwili lepić bałwana.
Michael postawił trzy duże kule na sobie, od największej do najmniejszej.
- Last Christmas I gave you my heart. But the very next day you gave it away. This year To save me from tears. I'll give it to someone special!! - śpiewaliśmy ubierając bałwana.
- Jeszcze tylko jedna rączka! - krzyknął zadowolony Mike wbijając gałązkę w tułów bałwana- I jak Malik podoba ci się moja nowa dziewczyna?
- Taka dupa że ja pierdziele - zironizował chłopak.
-------------------------------------------------------
Hej! Rozdział się spodobał? Myślę że tak :) Kolejny rozdział najprawdopodobniej po świętach. Więc wesołych i pogodnych świąt spędzonych miło w gronie rodzinnym.
I tak na koniec specjalnie dla was - Wham! - Last Christmas
Cudowne <333
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńMetry Christmas - Daisy :***
Hah. Wesołych Świąt :) ;**
UsuńNaprawdę świetne :) zapraszam do mnie http://desinger-sasi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOch..cudowny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na NEXT i ma być szybko. POZDRO wszystkim fankom bloga Mrs.Malik
OdpowiedzUsuń