- Nie przyszłaś z Zayn'em? - zapytał Michael biorąc gryza kanapki z żółtym serem który uwielbiał, sałatą i pomidorem.
- Y, nie. Wyszedł jeszcze przede mną, myślałam że przyszedł tutaj.
- Dziwne, pewnie zaraz przyjdzie, nic mu się nie stanie, raczej nikt go nie zgwałci.
- Bądź chociaż raz poważny - zachichotała Martha.
- To wbrew mojej naturze złotko - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.
W końcu do sali weszła wyczekiwana postać - Malik.
- Oo, o wilku mowa a wilk idzie! - krzyknął Mike na co Zayn automatycznie, z sarkazmem się do niego wyszczerzył.
- Ta, co tam?
- Spoko - odpowiedzieli wszyscy zajęci jedzeniem. Po chwili moja można tak powiedzieć "przyjaciółka" oznajmiła.
- Hm, jest weekend może byśmy gdzieś zabalowali? - zaproponowała przełykając kawałek naleśnika.
- Jak zabalowali? Przecież my stąd nie możemy wychodzić - zaprzeczył Michael.
- Kto tak powiedział? W weekend możemy wychodzić tylko że nie zostajemy z soboty na niedziele nigdzie na noc. Możemy chodzić na imprezy i napić się alkoholu ale potem zrobić tak żeby oni nas nie przyłapali. Nie wiedzieliście?
- Ty nic nie mówiłaś - powiedzieliśmy i popatrzeliśmy na nią jak na idiotkę.
- No tak - zamyśliła się ale po sekundzie obdarzyła nas szerokim uśmiechem.
- No to jak można wychodzić, no to ja się wybiorę do mojej przyjaciółki, a na imprezę zdążymy się razem wybrać - odpowiedział Mike.
- Brown przestań pieprzyć, jaka przyjaciółka. Od kiedy ty kurwa taki skromny? - wygarnął mu Malik.
- Przyjaciółka, nie wyszło nam. Jakbyś mnie słuchał a nie chlał wtedy to byś wiedział - odszczekał się blondyn.
- A no to sory, zwracam honor.
- No to idziemy we trójkę? - spytałam.
- Ja jebe nigdzie nie idę z dwiema dziewczynami nie wytrzymam - odpowiedział Malik.
- Aż takie dziwne jesteśmy? - spojrzałam na niego pytająco.
- Żartowałem - wysłał mi buziaka w powietrzu - I tak nie idę, innym razem. Dzisiaj mi się nie chce.
- No to trudno, to idziemy we dwie może wyrwiemy jakieś ładne ciacha - Martha puściła mi oczko.
- No na 100% jakieś się trafią.
Chłopaki skończyli jedzenie a my z Marthą zostaliśmy jeszcze na stołówce i dokańczając śniadanie rozmawiałyśmy. Dziewczyna była tak pełna energii że nigdy odkąd tu jestem nie widziałam żeby tyle gadała. Opowiadała o różnych rzeczach wymachując rękami albo coś pokazując.
- Dopiero teraz zauważyłam... ty nie masz okularów. Czemu?
- Założyłam soczewki, jakoś tak lepiej się czuję i lepiej wyglądam.
- Według mnie w okularach i bez wyglądasz ślicznie.
- A dziękuję.
***
Umówiłyśmy się z Marthą że o 20.00 wyjdziemy na miasto. Według mojego zegarka była 19.05, zaczęłam się szykować - wzięłam prysznic, założyłam bordową sukienkę do połowy ud, złote kolczyki, bransoletki i inne akcesoria, na nogi założyłam czarne szpilki i zaczęłam się malować - nałożyłam cienką warstwę fluidu, zrobiłam idealne kreski eyelinerem,zakończyłam nakładając cień do powiek, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta szminką w kolorze mojej sukienki. Na koniec założyłam czarną marynarkę. Poprzeglądałam się
jeszcze chwilę w lusterku, podobałam się sobie co rzadko mi się zdarzało. Zawsze myślałam że jestem gruba i brzydka.
Po sekundzie do łazienki weszła wyszykowana już Martha.
- Gotowa? - zapytała kładąc ręce na biodra i szeroko się uśmiechając.
- No jasne! - zobaczyłam jej piękną sukienkę na ramiączka - trochę zimno jest, a ty bez niczego na ramionach.
- Własnie nie zabrałam z domu normalnej marynarki, może założę tą szkolną?
- Chyba cię ! Pożyczę ci, mam drugą - podałam jej ubranie, założyła ją i teraz wszystko było idealne - przezorny zawsze ubezpieczony - dodałam.
- No no.
Wyszłyśmy z łazienki i zwróciłyśmy się do Zayna który grał na konsoli w jakąś strzelanke, odwrócił się w naszą stronę
- O proszę! Pięknie wyglądacie.
- Dziękujemy.
Podeszłam do niego na co on wstał i położył ręce na moich biodrach.
- Więc, my idziemy i wrócimy późno więc na pewno o 23 się nas jeszcze nie spodziewaj. I bądź grzeczny. - zachichotałam.
- Dobrze mamusiu - pocałował mnie namiętnie w usta. Woow to było zajebiste!
- No to narazie.
- Pa.
Wyszłyśmy z pokoju i szłyśmy korytarzem do sekretariatu żeby powiadomić że wychodzimy, wszystko było zapisywane a na drugi dzień trzeba się było zameldować że się wróciło. Wychodząc z budynku poczułyśmy powiew ciepłego wiatru, na dworze było ciemno tylko latarnie oświetlały krótkie odcinki chodników. Idąc im dalej w centrum tym jaśniej zaczynało się robić.
- Wyjątkowo ciepły dzień jesieni nie?
- No.
- A tak właściwie to do jakiego niby klubu nas wpuszczą? Przecież nie jesteśmy pełnoletnie.
- Myślisz że w Londynie nie ma klubów dla nastolatków?
- Nie wiedziałam.
- Właściwie to prawie nikt nie wie. To są nielegalne imprezy.
- No cóż, kto nie ryzykuje ten nie pisze szampana - przyznała Martha - A tak w ogóle to widzę że ty z Zayn'em coś pomiędzy wami się ten teges dzieje, chemia.
- Ee, coś ty, nie.
- A niby co to było w pokoju jak się z nim żegnałaś? Hm?
- Nie wiem o co mu chodziło. No nie powiem że zbliżyliśmy się do siebie, zaprzyjaźniliśmy. Ale nic nie ma między nami.
- Okej, nie drążę tematu.
- I dobrze - wysłałam jej szeroki uśmiech.
***
Po 4 godzinach tańca z różnymi przypadkowymi chłopakami, byłyśmy totalnie wykończone i lekko podpite. Wyszłyśmy z klubu i stanęłyśmy roześmiane pod murem budynku. Zapaliłam papierosa i zaciągając się tytoniem, poczęstowałam Marthe. Skończyłyśmy palić a ja zgasiłam niedokończonego papierosa na ziemi. Nagle moje źrenice automatycznie się rozszerzyły gdy zobaczyłam znajomą mi grupkę chłopaków - to byli oni, moi "koledzy" z gimnazjum" udawałam że ich nie widzę i dziewczynie kazałam to samo. Wszyscy weszli do środka tylko nie jeden, spojrzał na mnie i podszedł. Zobaczyłam te same piwne tęczówki w których właścicielu byłam kiedyś zakochana na zabój.
- Cześć skarbie - wyszeptał mi do ucha.
- Nie chce cię znać, odejdź.
- Jak to? Słońce przecież byliśmy taką idealną parą - wiem że mówił to z sarkazmem - czemu teraz mnie odtrącasz?
- Mark proszę, nienawidzę Cię,odejdź.
- Dobrze kochanie. Ale pamiętaj... Jeszcze się spotkamy.
I tak po prostu odszedł.
- Kto to był? - zapytała zaciekawiona Martha.
- Jutro na spokojnie ci wytłumaczę. Wracajmy już.
- Okej.
Wróciłyśmy do szkoły, weszłyśmy normalnie, legalnie drzwiami. Na korytarzu nikogo nie było tylko jedna osoba - chyba woźna. Udałyśmy że jesteśmy najtrzeźwiejsze na świecie i udałyśmy się do pokoi.
Poczułam ulgę gdy zdjęłam sukienkę, szpilki i zmyłam makijaż przebierając się w piżamę. Poszłam smacznie spać.
*Następnego dnia*
O poranku gdy lekkie promyki słońca oświetliły cały pokój, przebudziłam się zadowolona i wypoczęta. Przekręciłam się na drugi bok, wtuliłam się w miękką fioletową pościel i otworzyłam lekko zaspane oczy, wtedy automatycznie się rozszerzyły, ponieważ ujrzały odwróconego w moją stronę Malika, na jego ręce i torsie były zajebiste tatuaże które zawsze mnie fascynowały. Wyglądał tak słodko i seksownie.
Obudziłam i szybko podniosłam głowę z poduszki rozejrzałam się na wszystkie strony mojego łóżka i byłam pewna.. to był na szczęście sen.
- Jaka ja jestem pojebana - powiedziałam do siebie.
- Dlaczego tak sądzisz? - usłyszałam głos Zayna, spojrzałam na pokój i zobaczyłam go przy szafie składającego ubrania i wkładając je na półki. To było dziwne bo on zawsze wrzucał je byle jak żeby tylko były.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam
- Jak najbardziej. Jak tam wczoraj na imprezie?
- Fajnie - wstałam z łóżka i stanęłam przed lustrem w łazience, wyglądałam okropnie.
- Tylko tyle?
- No co mam powiedzieć.. no jak na imprezie, tańczyliśmy, piliśmy i tak dalej.
- Mhm.
- Boże, odkąd tu jestem mam strasznie popieprzone sny.
- Niech zgadnę, śniłem ci się? - oparł się o futrynę otwartych drzwi.
- Niee - skłamałam.
Albo ja jestem taka głupia albo on jest jasnowidzem. Podeszłam do niego i zamknęłam mu przed nosem właz.
Wzięłam gorący prysznic, przebrałam się i zrobiłam makijaż. Wyszłam z łazienki, walnęłam się na łóżko i włączyłam telewizor.
- Nie idziesz na śniadanie? - zapytał Malik gdy ja skakałam po kanałach.
- Nie chce mi się.
- To ja też nie idę.
- Jak chcesz to idź.
- Wolę zostać z tobą - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.
- No ok.
Powalił się obok mnie i razem zaczęliśmy oglądać serial "Mike&Molly"
- Michael jak będzie tyle jadł co teraz to też się tak roztyje - zaśmiał się.
- Nie wyobrażam sobie jego jako Mike'a z tego serialu.
- Szczerze, to ja też.
Minął ten odcinek, potem kolejny i przerwała go przerwa trwająca wieczność. Jak ja ich nienawidzę.
Malik złapał moje udo i przekręcił mnie twarzą do siebie, nasze twarze dzieliły milimetry w końcu Zayn złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Rozkręciło się i z jednego pocałunku zrobiło się kilkanaście. Malik wsadził mi język do buzi, ta sielanka nie trwała długo bo do pokoju wtargnął Mike.
- Siema! - Malik spiorunował go wzrokiem. - Tak wiem, wiem przeszkodziłem, ale jest ważna informacja że po lunch'u mamy mały meczyk sprawdzający nasze umiejętności i trener będzie wybierał uczniów do reprezentacji szkoły.
- Ta zajebiście - zironizował Zayn.
- Czemu się nie cieszysz? Ja myślę że na pewno naszą trójkę wybierze.
- Skąd takie przypuszczenia? - spytałam.
- Bo przechodziłem obok pokoju nauczycielskiego i słyszałem co nieco.
- Wiesz że nie ładnie podsłuchiwać? - splotłam ręce na klatce piersiowej.
- Słyszałem a nie podsłuchiwałem. Dobra gramy w Sniper Elite!
- Dobra.
*Lunch*
- Ty zawsze jesz tą zieleniznę - oburzył się Mike patrząc na moja porcje sałatki składającej się z sałaty, małych pomidorków, kawałków papryki i ogórka.
- Grunt to zdrowe odżywianie, chcesz trochę? - odpowiedziałam przysuwając miseczkę w jego stronę.
- Nie - odsunął ją.
- Nie to nie, nie wiesz co tracisz.
Jedliśmy chwilę w ciszy do czasu kiedy Martha jej nie przerwała.
- Kenny, wczoraj, nocą, pod klubem kto to był?
- Odłożyłam widelec na miseczkę i odparłam się o plastikowe oparcie niewygodnego niebieskiego krzesełka - Mój były, chodziłam z nim w gimnazjum - odpowiedziałam patrząc pod stolik.
- Ten co tu kiedyś był?
- Nie, to był Zack. A ten z pod klubu to Mark ale wolałabym o nim zapomnieć.
- Ah przepraszam - zrobiła smutną minę.
- Nic nie szkodzi - obdarzyłam ją szerokim uśmiechem żeby się rozchmurzyła.
Dokończyliśmy jedzenie i udaliśmy się do swoich pokoi. Dzisiaj był wielki dzień - oczywiście dla tych którym zależało na dostaniu się do reprezentacji szkolnej.
Szybko przebrałam się i pobiegłam z Zayn'em na boisko. Biegliśmy ile sił w nogach, ponieważ założyliśmy się że kto pierwszy dobiegnie do trenera temu przegrany stawia piwo. Szliśmy łeb w łeb do kiedy Zayn wywalił się przez rozwiązane sznurówki.
- Ha! Lamus! - krzyknęłam patrząc w tył.
- Eh - westchnął głośno wstając z ziemi i ponownie ruszając na przód.
Dotarłam na miejsce i zaczekałam na niego. Dobiegł i zdyszany powiedział :
- Dobra postawie ci to piwo.
- Położyłam ręce na biodrach i z szerokim uśmiechem odpowiedziałam - Na przyszłość... wiąż sznurowadła - pokazałam wzrokiem na swoje idealnie zawiązane.
- Następnym razem to ty mi będziesz stawiać piwo, zobaczysz jeszcze z tobą wygram.
- Powodzenia! - pokiwał głową i ustawiliśmy się w równym szeregu na zbiórce.
- Dobrze, teraz przeczytam kto dostaje się do reprezentacji. Zacznę od najlepszych zawodników do takich średnich bo najgorszych nie przyjmuję - powiedział nasz niby wyluzowany ale surowy nauczyciel. - A więc...
1. Kennedy Williams,
2. Zayn Malik,
3. Michael Brown,
4. Douglas Smith.
...
Trener wyczytał wszystkich którzy się dostali czyli 18 osób. Ale nadal nie mogę w to uwierzyć że na liście byłam jako pierwsza.
- Martha, nie dostałaś się? Przykro mi - podeszłam do siedzącej na trawie dziewczyny.
- A mi nie - wyszczerzyła się
- Jak to? - zapytałam ze zdziwieniem unosząc jedną brew.
- Ci co się nie dostali idą do drugiej reprezentacji.
- Jakiej drugiej?
- No w siatkówce, bardziej umiem grać w nią niż w piłkę nożną. Nie jestem za football'em.
- Jeśli w tym sporcie jesteś o wiele lepsza to życzę ci powodzenia - przybiłam piątkę z przyjaciółką.
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę i kiedy dobiegł tak mocno mnie przytulił że prawie upadliśmy na trawę.
- Jesteśmy w drużynie. I jesteśmy jednymi z najlepszych! - krzyknął mi do ucha.
- Tak, doszła do mnie ta wiadomość.
- Blondyn zaśmiał się i w końcu mnie puścił - Cieszysz się?
- Nie wiesz, nie cieszę się - odpowiedziałam z sarkazmem uśmiechając się do niego.
Odwzajemnił to. I podzieleni na dwie grupy, rozegraliśmy jeszcze mały, przyjacielski meczyk.
------------------------------
Cześć.
Nie spodziewałam się tylu komentarzy pod 14 rozdziałem, dla innych 8 komentarzy to może mało ale dla mnie to dużo, bo jeszcze tyle na tym blogu nie było. Bardzo Dziękuję. Naprawdę z wielką motywacją pisało mi się ten rozdział i mam nadzieję że pod tym również będzie tyle komentarzy. Życzę miłego weekendu :)
Pozdrawiam.
Boskie <333 Szybko dawaj nexta!!
OdpowiedzUsuńCudowne :*
OdpowiedzUsuńDzięki. Tak samo jak i twoje *.* ;)
Usuń<333 Kocham to opowiadanie i cały ten blog! <333
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się podoba ;)
UsuńA właśnie zapomniałam Ci powiedzieć o stronce, na której możesz znaleźć jakiś ładny szablon :) Tu masz link: http://szablonownica.blogspot.com/ Myślę, że pomogłam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za pomoc :))
UsuńSuuppeeerr czekam na wiecej. ;)
OdpowiedzUsuń-Paula
Nie spodziewałam się twojego komentarza tutaj :o Ale dziękuję ;**
Usuńcudowny rozdział,ale mam prośbę:) nie wiem,czy jest tak tylko na moim laptopie,ale czcionka jest..duża ,dużo za duża i chciałam żebyś ją trochę zmniejszyła,bo nie czyta się tego za dobrze,Byłabym wdzięczna:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Nobody:*
Postaram się to zrobić jak najszybciej. W 16 rozdziale czcionka będzie mniejsza :)
UsuńWydaje mi się, że źle wstawiłaś szablon
OdpowiedzUsuń