Jak to mogło się stać? Czemu nic nie pamiętam do cholery?! Boże ile ja wczoraj wypiłam? Zadawałam sobie mnóstwo pytań zakładając na siebie ubrania. Cicho wyszłam z pokoju tak aby nie obudzić Zayna. Szybkim krokiem zeszłam po krętych schodach i udałam się do kuchni, gdzie siedziała grupka moich znajomych.
- Boże jaki tu syf - spojrzałam na salon.
Podłoga kleiła się od wylanego alkoholu, wszędzie walały się serpentyny i resztki gumy po balonach, poprzewracane krzesła i przesunięte meble. Jednym słowem totalna masakra.
- A może tak cześć albo pocałujcie mnie w dupe? - Nick zwrócił mi uwagę biorąc łyk gorącej kawy.
- No przepraszam. Cześć - uśmiechnęłam się do wszystkich, siadając chłopakowi na kolanach.
Mój mały Nickuś z aparatem na zębach i poczuciem humoru. Nic się nie zmienił.
Choć nie miał ochoty po grubej imprezie opowiadać nam swoich kawałów.
Ucałowałam go w policzek.
- Może ktoś mi powiedzieć co się wczoraj działo? - zapytałam
Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Nie rozumiem - spojrzałam na nich pytająco - Tylko mi nie mówcie że znowu coś odwaliłam.
Po ostatniej imprezie aż bałam się co mi odpowiedzą.
- Kennedy - zaczął Niall - próbowałaś nam wmówić że jesteś wróżką. Po czym stanęłaś na stole i skoczyłaś, ale niestety twoje skrzydła odmówiły posłuszeństwa - zaśmiał się.
- Na szczęście w ostatniej chwili cię złapałem - dokończył Luke.
- Nigdy więcej nie piję - zatopiłam twarz w dłoniach.
- To samo mówiłaś po poprzedniej domówce.
- A później? - spojrzałam na Nicka.
- Palilliśmy z Zayn'em zioło. Nawet równy z niego gość.
Moje oczy automatycznie się rozszerzyły. Jak? Zayn?
- Co do cholery? - zwróciłam się z pretensjami w stronę Lewisa.
- Może ja już nic nie powinnem mówić - skrzywił się patrząc na resztę.
- A dalej? Co było dalej? - byłam zdenerwowana.
- Ugh - uśmiechnęli się pod nosem - udaliście się z Malikiem w ustronne miejsce.
- Cholera.
- Aż wolę nie myśleć co się tam działo - skomentowała Kate.
Po chwili do kuchni wszedł Malik. Ubrany w ciemne jeansy zakładał szarą koszulkę.
Skrzywił się widząc jak przytyłam się do Nicka.
- Dzień dobry wszystkim - uśmiechnął się szeroko ukazując szereg białych zębów.
Był zniewalający.
Podszedł do mnie całując w policzek.
Nadszedł ten czas kiedy musieliśmy już wracać. Nie mogłam zostawić tej sprawy w spokoju. Gdy tylko zamknęłam za nami drewniane drzwi. Zaczęłam...
- Myślałeś że się nie dowiem? - złożyłam ręce na klatce piersiowej.
- Nie rozumiem - powiedział do mnie bez ogródek.
- Nie bądź śmieszny Zayn. Skąd bierzesz trawkę? - przybliżyłam się wbijając paznokcie w jego ramię.
- A co? Chcesz kupić? Mogę ci polecić dobrego dilera - zakpił.
- Malik, bądź chodź raz kurwa poważny. Wiesz o co mi chodzi... pamiętasz? Pamiętasz tamtą noc.. rozmowę na murku. Tak żałowałeś. Powiedziałeś że to był największy błąd jaki w życiu popełniłeś... właśnie narkotyki.
W jego brązowych oczach zabłyszczała złość. Przycisnął mnie do ściany cały czas patrząc w moje źrenice.
- Co miałem Ci powiedzieć? Że nie mogę z tego wybrnąć? Że nadal biorę. To moja sprawa. Nie wiesz jak to jest.
- A właśnie wiem Zayn! - uniosłam się - miałam ten sam problem. Ale przynajmniej próbowałam z tego wyjść. I zrobiłam to! Wiele ludzi myśli że życie na haju jest fajne. Tęcza, kwiatki, wszystko w kolorowych barwach. Później tak nie jest!
- Wiem, wiem, wiem - spojrzał w podłogę by za chwilę znów podnieść wzrok na mnie - taka doświadczona dziewczynka jak ty - kpił - Śmiesz prawić mi kazania. Żałosne.
- To nie jest żałosne Malik! Ja się o ciebie martwię! Znam takich ludzi. Odpowiadali zupełnie tak jak ty... i wiesz gdzie teraz są?.. pod ziemią! - popłakałam się.
- Nie jestem głupi Keny! I nie musisz się o mnie martwić. Sam sobie poradzę, nie mam ośmiu lat! I mam więcej nie słyszeć od ciebie jakiś pieprzonych kazań! Rozumiesz?! - syknął mocniej przyciskając do ściany - Tak a propo, byłaś boska.
Wiedziałam dobrze o czym mówił i to wywołało u mnie obrzydzenie.
Odepchnęłam chłopaka od siebie i trzasnęłam rozpostartą dłonią o jego opalony policzek.
- Skończ! I nie będziesz mi rozkazywał - oznajmiłam pewna siebie.
Przyparł moje nadgarstki z dużą siłą o ścianę spojrzał ciemnymi tęczówkami w moje przerażone wtedy oczy.
Puścił i wyszedł z pokoju wykrzykując głupie "spierdalaj". Słyszałam tylko jego kroki po schodach i pożegnania z paczką aż do huknięcia drzwiami. Miałam ochotę go zabić...
-----------------------------------------------------------------------------------------
Witam ;) mam nadzieję że rozdział się spodobał i zostawcie pod nim mały ślad po sobie w postaci komentarza. Ponieważ po raz kolejny powtarzam że każdy taki gest jest naprawdę wielką motywacją. No cóż chyba aż tak was nie znudziłam tym razem :D
Pozdrawiam :*
SUPER jestem ciekawa co się dalej wydorzy już nie mogę się doczekać następnego, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i bardzo pozdrawian!:) ♥♥♥♥♥love♡♡♡♡♡
Boskie <333
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Blog Award! Więcej informacji na moim blogu -----> http://hope-zaynmalik-1d.blogspot.com/
Zapraszamy do zapisania się do naszego wykazu :)
OdpowiedzUsuńhttp://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/
Zostalaś nominowana do Libster Award!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu
" http://wiec-sen-sen-sen.blogspot.com/ "
Hej. Mam odpowiedź na twoje pytanie. Jesteś nominowana, a link do bloga jest tutaj: http://hope-zaynmalik-1d.blogspot.com/2015/01/libster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :< gapa ze mnie.. pomyliłam posty :)
Usuń