czwartek, 2 października 2014

Rozdział 13



*Kilka dni później*

Dzień przed urodzinami Zayna, przyszedł John. Ja akurat siedziałam i rozmawiałam z Malikiem po lekcjach w pokoju.
- Siemaaneczko! Sister!
- Johnny!
Wstałam z łóżka, poleciałam do brata i mocno go przytuliłam. Kiedy skończyłam Zayn z zaskoczoną, niepewną i pytającą miną patrzył na nas.
- Yyy Zayn to jest mój brat bliźniak John. - wytłumaczyłam. - Bracie to jest mój współlokator Zayn.
- Miło mi - odpowiedział mój braciszek.
- Mi teeż. B-b-bliźniak?
- No! Bliźniak.
- Wow, nie wiedziałem.
- Tylko Mike i Martha wiedzą. Ty nie pytałeś. Więc my idziemy na dwór pogadać. - skłamałam, wcale nie poszliśmy na dwór. Zamknęłam drzwi i poszliśmy prosto do Michaela.
- Hej Mike! To jest mój brat z którym rozmawiałeś niedawno.
- John.
- Cześć! Masz tą grę jutro wielkie święto!
- Mam, mam - wyciągnął z dużej kieszeni bluzy pudełko zapakowane w czarny papier z niebieską kokardką.
- Uuu sam zapakowałeś? - zapytałam brata
- No a co żeś myślała.
Mój brat równo i starannie opakował prezent jeszcze zrobił kokardę i w ogóle dobrał idealne kolory. No ja pierdole, nie do poznania.
- Dzięki, może ja to przetrzymam do jutra.
- No. Ile masz czasu Johnny? - ponownie zapytałam.
- Eee dużo, dzisiaj mieliśmy wolne w szkole więc mam caały dzień.
- Zajebiście! Oprowadzimy cię! - zaproponował Mike.
- Okej.
Oprowadziliśmy go na początku na zewnątrz szkoły potem wróciliśmy do środka. Szliśmy korytarzem pokazując mu poszczególne klasy.
- Emm to wy jesteście parą? - zapytał John.
Spojrzeliśmy się na siebie z Michaelem i wybuchliśmy głośnym śmiechem.
- Co?- ponownie głupio zapytał.
- Nie, nie jesteśmy parą. - wyjaśniałam.
- Ale jesteśmy można tak powiedzieć dobrymi przyjaciółmi. Codziennie się widzimy, siedzimy ze sobą w ławce i każdą lekcje mamy razem może nie przyrodę. - mówił Mike.
- Ahaa.
Oprowadziliśmy Johna dalej a potem poszedł do domu.

*Następnego dnia*

Na lekcji rozmawiałam jeszcze z Michaelem w sprawie niespodzianki dla Zayna. Na ostatniej lekcji jaką była Chemia nasza nauczycielka wyszła na chwilę pogadać z dyrektorem a Mike wpadł na jak on to powiedział... "genialny" pomysł.
- Kenny! Trzeba będzie go trochę wkurwić i mam pomysł!
- No nawijaj.
- Na korytarzu jak będzie szedł do pokoju przed moim pokojem będziemy się miziać, całować itd. I on wtedy będzie tak wkurzony, widzisz to? Jego najlepszy przyjaciel i przyjaciółka go zranili, sratatata nie?
- Czy ty już do końca...ochujałeś. Nie jestem jakąś puszczalską dziwką, z byle kim się nie yyy miziam?
- Przeczesał włosy i spojrzał na mnie podrywająco - no chyba ja nie jestem byle kto nie?
- Ygh. Dobra, ale to ma nic nie znaczyć. Gra aktorska w słusznej sprawie, nic więcej. Czaisz?
- Czaje, czaje.
Potem jeszcze obgadaliśmy parę kwestii i w końcu zadzwonił dzwonek.
- No to jak słońce, gramy!
- Tylko nie słońce, debil.
- Też cię lubię.
Stanęliśmy pod ścianą, na przeciwko drzwi od pokoju Michaela. Ja byłam od strony ściany, ten bardziej mnie do niej  przycisnął. Czekając aż Zayn będzie kierował się w stronę pokoju. Nareszcie Malik zjawił się a Mike zaczął. Na początku poczułam dotyk jego ust na mojej szyi i jego ciepły oddech, robił tak przez dłuższą chwilę. Potem złapał mnie za udo i trzymając je podniósł je do góry i oplótł moją nogą swoje biodro. Kątem oka zobaczyłam prze patrzy na nas wkurwiony Zayn i zaciska pięści, ale przygląda się dalej. Mike złożył pocałunki na moich policzkach ale potem przeszedł do ust. Wtedy Malik wszedł do pokoju.
- No już Mike przestań!
- Już, już.
- Poszedł, będzie nieźle poddenerwowany.
- Poddenerwowany to mało powiedziane. Ale potem zobacz jego zadowolenie jak dostanie prezent i dowie się prawdy. Wszyscy będziemy się śmiali z tego.
- No nie wiem.
Posiedzieliśmy godzinę u Mika żeby przeczekać sytuacje, a potem poszliśmy i zapukaliśmy do drzwi.
- Proszę!
Michael miał pudełko z prezentem za plecami tak że nie było widać o co nam chodzi. Weszliśmy a wtedy Malik wstał i ze wzburzoną miną krzyknął.
- Co to kurwa miało być to na korytarzu!? Czy ja o czymś nie wiem? KURWA!
- Spokojnie, Zayn zaraz ci wytłumaczymy. Ale najpierw wyjdziemy i wejdziemy jeszcze raz!
- Eee, ok.
Wyszliśmy i weszliśmy jeszcze raz krzycząc.
- Sto lat, sto lat! - Mike uniósł pudełko do góry i podał je Malikowi.
- Dzięki, ale nadal nic nie rozumiem.
- Bo widzisz to przed pokojem to było takie poddenerwowanie ciebie, i to właściwie nic nie znaczyło. Bo my już od tygodnia planowaliśmy tą niespodziankę, prezent przyniósł nam brat Kennedy.
- Mamy nadzieje że się spodoba. - dopowiedziałam.
Chłopak ostrożnie oderwał papier i widząc grę, jego oczy zabłyszczały zadowoleniem i wzruszeniem.
- Wszystkiego najlepszego stary! - Michael przytulił go po przyjacielsku i poklepał po plecach.
- Życzę ci... szczęścia - powiedziałam i chciałam mu dać buziaka w policzek ale ten nie miał zamiaru żeby mi pozwolić. On dał mi buziaka w usta.
Na co ja się zaczerwieniłam a Mike speszył.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieję że rozdział się spodobał i mam coś do przekazania.
Naprawdę dużo mam wyświetleń na tym blogu, no widać że czytacie ale jest minus że w ogóle nikt nie chce komentować. Tylko poszczególne osoby za co im dziękuję. Więc....
5 KOMENTARZY - 14 ROZDZIAŁ 
Pozdro.


4 komentarze:

  1. Jejciu geniusz sam w sobie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. wowowowowow <3 boskie , pisz szybko kolejny ! :D
    zapraszam do mnie , bardzo zależało by mi na twojej opinii w postaci komentarza : http://reallyiloveyou.blogspot.com/
    pozdrawiam Nobody :*

    OdpowiedzUsuń