Strony
▼
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Rozdział 8
Gdy przebieraliśmy się po lekcji w-fu. Zayn był w zajebistym nastroju, puścił z telefonu piosenkę "INNA - Cola Song" i zaczął tańczyć. Miałam z niego taką bekę. Ale muszę przyznać że całkiem nieźle się rusza i naprawdę ładnie śpiewa.
- Soy Latina baby, soy latina baby. Ok, let's party, say OLE! - śpiewał
- OLE! - dodawałam w każdym odpowiednim momencie.
W połowie piosenki przyszedł Michael.
- Oo imprezka! Idę na to! - przyłączył się do tańca Zayna - Entra tranquila, pura coca cola
a dar tequila. Hasta Romania, tu sabe que
esto es magia. Hoy gusto a Inna el negocio Web miralias. Entra traquila que tu no hace fila.
Sabe a coca cola, sabe a vitamina! - śpiewał Mike dosłownie jak JBalvin. Zaciągnęli mnie i sama nie mogłam w to uwierzyć ale szalałam
razem z nimi.
To była najlepsza przerwa świata. Gdy się zmęczyliśmy, walnęliśmy się na łóżko Zayna. Śmialiśmy się jeszcze przez chwilę.
- Hahahaha dobra powaga - powiedział Mike z dorosłą miną.
- Hahaha ok, za 5 minut lekcja idziemy!
Wstaliśmy z łóżka i wyszliśmy na korytarz. Michael i Zayn jeszcze o czymś dyskutowali a ja poszłam szukać Marthy. Po długich poszukiwaniach czyli u mnie po minucie. Zalazłam ją wychodzącą z toalety.
- Choć już do klasy - powiedziałam rozbawiona.
- Dobra, a coś ty taka wesolutka? - zapytała gdy szłyśmy już w stronę sali.
- Mówię ci żałuj że cię nie było przed chwilą u mnie. najkrótsza i najlepsza impra w życiu.
- Zapewne.
- Co ty tak się wstydzisz przed Zaynem. Uwierz nie ma po co.
- Ja taka jestem i będę. Ale najlepsza akcja była rano jak u ciebie byłam.
- No słyszałam. A co się wydarzyło?
- Bo ja wchodzę do waszego pokoju a tam Malik w samych bokserkach przed lustrem.
- Haha i co? Pewnie śpiewał Biebera?
- Niee, ale bez żadnej krępacji gadał, stał przede mną w tych majtkach!
- Hahaha nie! A jakie miał te bokserki?
- Nie patrzyłam się tam!.... czarne z jaskrawo pomarańczową strzałeczką wskazującą na eghem.
- Hahaha omg! Dobra muszę się opanować za 2 minuty lekcja.
Weszłyśmy do klasy oczywiście Martha usiadła jak zawsze z Perrie. Nie lubię tej dziewczyny, jest jakaś popieprzona. No cóż nie miałam wyjścia udałam się jak zawsze w stronę ławki Michaela.
- Mogę?
- Jezu pytasz się mnię o to codziennie. Masz inne wyjście? Wszystkie ławki są zajęte i raczej będą zajęte. Możesz siedzieć ze mną do usranej śmierci. Będzie mi miło. - uśmiechną się
- Okej.
----------------------
Lekcja minęła szybko, była to matematyka ten przedmiot w moim wykonaniu jest jak moja mama... nigdy jej nie ogarnę. A Mike? On to już w ogóle pała.
Kolejne lekcje jak każde lekcje nudne i czasem bez sensu. Na przerwy nawet mi się nie chciało wychodzić. Siedziałam z Michaelem przez te 5 minut.
Na końcu ostatniej lekcji, czyli Chemii. Wyszłam z klasy rozmawiając z Mike'em. Szliśmy przez chwilę korytarzem. A gdy zayn był przed, idąc do nas. Mike powiedział mi na ucho
- Wpadnij za godzinkę do mnie.
Puścił oczko i skręcił do swojego pokoju.
Czyżby to była prośba seksualna? Nie wiem. Gdy wchodziliśmy z Malikiem do naszego pokoju. On z zazdrosną miną zapytał.
- Co on ci powiedział?
Ja tylko wzruszyłam ramionami co miało oznaczać że "nie wiem". Walnęliśmy się na swoje łóżka i zaczęliśmy oglądać telewizję.
Rozdział 7
Rano gdy Zayn wyszedł z łazienki ja weszłam zaraz po nim. Gdy byłam pod prysznicem, usłyszałam że ktoś wszedł do pokoju. Poznałam po głosie że to Martha. Ale chyba dogada się z Malikiem.
Z PRSP. MARTHY
Ogólnie byłam kulturalną dziewczyną. Ale miałam taki zwyczaj że nie pukałam do drzwi.
Więc bez krępacji weszłam do pokoju Kennedy.
Przed lustrem zobaczyłam Zayna który układał włosy. Kurwa! On był w samych majtkach.
- Cześć, jest Kenny? - zapytałam po czym on odwrócił się w moją stronę i bez żadnego wstydu podszedł do mnie.
- Jest w łazience a co?
- Nie nic, przyniosłam wam te stroje na w-f. - podałam mu dwie torebki
- Ok, dzięki.
Szybko wyszłam z pokoju. Byłam cała w rumieńcach, on gadał ze mną będąc w samych bokserkach. No ja na jego miejscu bym się krępowała.
Z PRSP. KENNEDY
Wyszłam z łazienki i poczułam na swojej twarzy reklamówkę którą rzucił mi Zayn.
- Nie było mi tego normalnie podać? Co to?
- Ubranie na w-f. Nawet korki załatwili. Ja pierdziele, nieźle.
- No. Ide się przebrać.
Wróciłam się z powrotem do łazienki i przebrałam się.
Założyłam to co było w torbie, czyli czarną koszulkę z zielonym napisem "K.WILLIAMS" i numerem "11". Plus jeszcze jakieś znaczki i drobne napisy z przodu również zielone.
Spodenki też był czarne z zielonymi konturami na dole. W torebce znajdowały się też długie, czarne skarpetki z herbem naszej "reprezentacji" szkoły. A na samym dnie reklamówki były dwie pary butów. Jedna to zwykłe adidasy, pewnie do treningów. A drugie to czarno-białe korki. W skrócie - pełne wyposażenie. Bogata ta szkoła. Wyszłam do pokoju i zobaczyłam Zayna który wiązał sznurówki. Spojrzał się na mnie i zadziornie poruszał brwiami
- Co?
- Zaśmiał się - Nie nic, sekso... ładnie w tym wyglądasz.
- Dzięki - uśmiechnęłam się i spięłam włosy w kucyk.
- Idziemy? - zapytał stojąc przy drzwiach.
- No musimy nie.
Przepuścił mnie przed siebie i zamknął drzwi, ja szłam dalej.
Podbieg do mnie i klepnął mnie w tyłek. Ja odwróciłam się i powiedziałam.
- Ej nie pozwalaj sobie!
Ten tylko zrobił minę jakby chciał powiedzieć "To było silniejsze odemnie" i wzruszył ramionami.
Poszliśmy w stronę pokoju Mike'a. Żeby poszedł razem z nami. Jak doszliśmy, zobaczyliśmy go idącego i gadającego z Marthą. Zayn pstryknął go w ucho. A ten z zaskoczenia podskoczył i złapał się za nie. Martha poszła.
- Ciebie już do końca pojebało?!
- Bo ci ciśnienie podskoczy.
- Ehh.. - zrobił groźną minę
- Dobra już, sory. Co zarywasz do Marthy czy mi się zdaje?
- Zdaje ci się, nie zarywam, tylko pytam się o rzeczy związane ze szkołą a poza tym przyniosła mi strój. A tak w ogóle ty byś się mógł za nią wziąć.
- No Mike dobrze mówi. - dodałam
Malik spiorunował go wzrokiem i poszliśmy w stronę boiska do piłki nożnej.
------------
Staliśmy już w ładnym szeregu na baczność gdy przyszedł nauczyciel, na początku przepraszał że go nie było przez ten czas a potem przeprowadził trening. Aż w końcu zaczęliśmy grać. Po lekcji poszliśmy wszyscy do swoich pokoi żeby się przebrać. Szczerze powiem że chłopaki nawet nieźle zachowują się na boisku. I mi przyznali to samo. Że dobrze gram. Kto wie może będziemy gwiazdami Football'u.
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 6
Pomyślałam że zadedykuję ten rozdział Daisy Rose. Polecam jej bloga "Two Worlds" <33
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Minęły 2 tygodnie, był czwartek. Miał przyjść Zack żeby mnie odwiedzić. Po lekcjach udałam się do pokoju, nie było w nim Zayna więc tym lepiej. Walnęłam się na łóżko, nagle ktoś bez pukania wszedł do środka. Był to jeden z nauczycieli który miał w tej chwili dyżur.
- Williams! Masz gościa.
Podskoczyłam z łóżka i podbiegłam do drzwi ucieszona jak małe dziecko. Nauczyciel przepuścił Zacka przed siebie i zostawił ze mną w pokoju.
- Hej - powiedział zamykając za sobą drzwi.
- No hej - wręcz rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się całować. On zaprowadził nas na łóżko.
- Tęskniłem - powiedział.
- Ja też.
Po chwili do pokoju wszedł, kto? No kur..dee mój współlokator Zayn.
- Ooo mało minęło od rozpoczęcia a tu Kennedy już sobie jakiegoś przyprowadziła. - rzucił z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
- To jest Zack, wspominałam ci o nim.
- A, no tak - podszedł do niego i wyciągnął rękę. - Zayn.
- Zack- odwzajemnił to.
W oczach Malika było widać zadowolenie że mi w czymś przeszkodził. Menda jedna.
- Biorę fajki i jak coś to jestem u Michaela możesz wpaść na mały trójkącik. - Boże jaki on jest zboczony. Poddenerwował tym tylko zacka. Wyszedł i zamknął drzwi z wielkim hukiem.
- Idiota.
- To ty masz pokój z chłopakiem?
- No niestety. A co zazdrosny? Spokojnie on mnie na pewno nie ruszy.
- Wiem, ale... Myślę że powinniśmy zerwać.
- Co? Dlaczego? Dlatego?
- Nie dlatego.
- Hmm.. znalazłeś sobie inną?.. rozumiem - powiedziałam ze spokojem.
- Niee! Po prostu mój ociec dostał awans i będziemy musieli się przeprowadzić do Austrii. I raczej już się nigdy nie spotkamy.
W moich oczach pojawiły się łzy. On otarł je i mocno mnie przytulił.
- Przykro mi... Jutro wyjeżdżamy więc muszę się dalej pakować. Pa.
- Pa. - wyszedł i zostałam w pokoju sama. Skończyłam szlochać. Skoro Zayn powiedział że mogę wpaść to wpadnę, znaczy nie na trójkącik jak to on powiedział tylko tak.
Wyszłam i zaczęłam szukać Marthy. W końcu znalazłam ją na korytarzu, siedziała i czytała jakąś grubawą książkę.
- O tu jesteś! Sorry że przerywam ale... mówiłaś że oprowadzałaś Michaela.
- Nie szkodzi, no tak a co?
- Jaki on ma numer pokoju?
- 80.
- Dzięki! Idziesz ze mną do niego?
- Nie, jeszcze trochę się wstydzę przed Zayn'em a poza tym muszę skończyć tą książkę a jestem dopiero w połowie.
- Ok jak chcesz.
Poszłam do pokoju pod numerem wskazanym przez dziewczynę i zapukałam.
- Proszę!! - usłyszałam wrzask lokatora pokoju. Weszłam i zobaczyłam Malika i Mike'a palących papierosy.
- Nie wiem Zayn czy ty tak na serio ale wpadłam. - powiedziałam zamykając drzwi.
- Na trójkącik?
- Co? Haha - zapytał Zayna ze śmiechem Michael. Nie odpowiedział mu bo sam zaczął się śmiać.
- Nie, tak przyszłam pogadać - powiedziałam
- Siadaj - Mike poklepał miejsce obok siebie, usiadłam obok niego a on zapytał - Płakałaś czy po tym szajsie mam schize?
Przyznam że to pytanie mnie rozśmieszyło.
- Nie masz schizy.
- Co się stało - zapytali razem
- Jestem wolna i do wzięcia. Zack ze mną zerwał przeprowadza się do Austrii już go nigdy nie zobaczę.
- Ou, zajaraj sobie na poprawę humoru - Zayn wyciągnął paczkę w moją stronę.
- Dzięki a tak w ogóle gdzie ten twój kolega?
- Nie spodobało mu się i go mamusia wypisała.
- To można tak po takim czasie? - zapytał ze zdziwieniem Zayn.
- Na to wygląda.
- Zajebiście masz stary, możesz se panienki przyprowadzać.
- Jakie panienki? Człowieku, wszystkie tu są nie w moim typie, albo kujonki albo puste lale z kilem tapety na ryju.. nie dzięki. A takie normalne, fajne jak na przykład Kenny to tu rzadkość.
- Za bardzo wybrzydzasz, zresztą możesz Kennedy zapraszać.
- Chłopak spojrzał na mnie po czym na niego - Nie no coś ty.
- W miarę normalne? Hmm.. Te dwie z pod 75 są spoko.
- Czy ty mi próbujesz znaleźć dziewczynę? Zmieńmy temat.
- No ok, idziemy bo jutro w-f, Kenny się musi wyćwiczyć.
- Że co? - zapytałam
- Haha nie nic.
- Zajebiście ma być na wychowaniu fizycznym.
- Skąd wiesz.
- Martha z 75 mi mówiła że dyrektor jest wielkim kibicem nożnej i na każdym w-fie będziemy fukać w gałę i nawet będziemy mieli całe wyposażenie i koszulki z nazwiskami.
- No to niezła lekcja się zapowiada.
środa, 13 sierpnia 2014
Rozdział 5
Wstaliśmy rano była 7.30. Oczywiście Zayn trafił do łazienki jako pierwszy, a podobno to kobiety dużo czasu się rychtują. On tam siedział chyba z pół godziny. W końcu wyszedł a ja wręcz rzuciłam się na drzwi. Umalowałam, uczesałam, umyłam, przebrałam się w 15 minut. Wyszłam a chłopak brał rzeczy.
- Mi zajęło wszystko 15 minut a tobie 30. Co ty tam robiłeś?
- Gadałem jeszcze z kolegą.
- Przecież telefon miałeś tu.... A dobra nie chce wiedzieć dalej.
On tylko się zaśmiał. Mój zegarek wskazywał 8.15, wyszłam z pokoju i na korytarzu spotkałam Marthe.
- Cześć pierwszy mamy angielski nie?
- No tak.
- Uff
- No i jak się "mieszka" z Malikiem?
- Tak to nieźle. Tylko spędza więcej czasu w łazience niż ja...A i wczoraj przyszedł jego kolega Michael. w tym momencie byś zwątpiła czy Zayn jest najprzystojniejszy.
- Uhm. Taki z tunelami w uszach i kolczykiem w brwi?
- Tak, znasz go?
- Oprowadzałam go.
- Za 3 minuty lekcja choć już.
Weszłyśmy do klasy.
- Siadamy razem?
- Przepraszam cię ale ja siedzę z Parrie nikogo tu nie zna oprócz mnie.
- Nie no spoko.
Zaczęłam szukać wolnego miejsca wszystkie były zajęte tylko jedno było wolne obok jakiegoś chłopaka, co miałam za wyjście. Poszłam w jego stronę, okazało się że to Michael.
- Można?
- Tylko pokiwał głową na tak, nawet nie spojrzał kto chce zająć miejsce obok niego.
Rysował coś w zeszycie. Jak usiadłam zwrócił głowę w moją strone.
- O cześć.
- Hej. Nie siedzisz z Zaynem?
- Nie mogę, zakaz, żebyśmy nic nie knuli.
- Aha.. nie rozumiem Zayna, masz zajebiste te kolczyki.
- Dzięki. A ty? Masz jakieś?
- Mam w języku - wychyliłam swoją granatową kulkę.
- Ja mam identyczną - zrobił to samo.
Uśmiechnęłam się i zadzwonił dzwonek. Po chwili przyszedł nauczyciel.
Lekcja jak każda lekcja..nudna
Z angielskiego byłam nawet dobra więc nie było aż tak źle.
Rozdział 4
Siedzieliśmy z Zayn'em i oglądaliśmy telewizje. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Kolejny gość?
- Chyba tak ale raczej do ciebie.
Potem zza wychyliła się głowa chłopaka.
- Siema!- krzyknął
- No siema stary!- odpowiedział mu Zayn.
Osoba wychyliła się bardziej i teraz było ją widać całą.
Chłopak był wysoki o czarnych włosach i brązowych prawie że czarnych oczach. Miał fryzurę podobną do Zayna. w uszach miał tunele, kolczyk w brwi i w nosie. I sporawy tatuaż jakiejś dziewczyny, dziewczynki na prawej ręce. Miał na sobie krótkie spodenki trzy czwarte o granatowym kolorze i szkolną koszulkę. A na nogach miał czarno białe air-maxy. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę
- Michael
- Kenny- zrobiłam to samo.
Następnie walnął się na łóżko Zayna
- Nie wiedziałem że masz pokój z dziewczyną.
- Bo dopiero teraz się widzimy- popatrzał na niego jak na idiote. - a ty? z kim masz?
- Z takim kujonem, Peter czy jak mu tam. Ale ja go wyprowadzę na prosto.
- Nie wątpię.
Peter |
- Co tak gały wybałuszasz?
- Jakbyś nie był moim przyjacielem od podstawówki..
to już dawno bym ci te kolczyki upierdolił.
- Oh oh, ty masz tatuaże a ja mam kolczyki i jesteśmy kwita.
- Ty też masz tatuaże
- WOOW! Tylko dwa a ty? Ty to masz wszędzie
jeszcze ci tylko na dupie brakuje.
- A skąd wiesz że nie mam?
- A masz?!
- Nie
- Uff czyli jeszcze cie nie pojebało.
- Jeszcze..
Michael zaczął się specjalnie bawić swoim kolczykiem
w języku, denerwując tym Zayna.
- W ogóle to nieźle nas tu wpakowali. Mogli nas do poprawczaka wysłać.
- Zayn pokazał palcem na czoło co miało oznaczać że chyba go pogięło.- Tu przynajmniej nie wyglądamy na to co zrobiliśmy.
- Ale popatrz na to z innej strony, w poprawczaku są niegrzeczne dziewczyny nie?
- A no tak - zwrócił się do mnie - A ty co nic nie mówisz?
- Co mam mówić?
- No nie wiem co chcesz.
- Nie mam tematów.
- Uhm. Za co cię tu rodzice posłali? bo myślę że cie tu oni posłali.
- Tak, chcieli mnie odizolować od mojego chłopaka bo myślą że jest gangsterem.
- Słabo
- No, za 2 tygodnie go poznacie.
- okej- powiedzieli razem.
- A wiecie że tu trzeba samemu sprzątać i raz dziennie ktoś przychodzi to sprawdzać. - dodał Mike.
- No ja pierdolę. My i sprzątanie? Te rzeczy się odpychają.
- W twoim przypadku bardzo. Za mnie będzie Peter sprzątał to już ustalone.
- To za mnie Kenny i będzie git.
- Jeszcze czego.
- Pfff.. zamienimy się? ty bierzesz ją ja kujona.
- Wiesz że nie można.
- I to jest kurwa błąd.
Rozdział 3
Dwa miesiące minęły bardzo szybko. Widywałam się z Zackiem raz dziennie. Dziś miałam jechać do nowej szkoły. Spakowałam rzeczy dzień wcześniej. Zaniosłam torby do samochodu i pożegnałam się z mamą i z bratem. Jeszcze nigdy go tak mocno nie przytuliłam.
- Rozstanie bliźniaków. Powinni o tym książki pisać - powiedział
- Będzie mi cię brakować.
- Mi ciebie też.
Może i się kłóciliśmy, biliśmy i dokuczaliśmy sobie. Ale nie zamieniłabym Johna na żadnego innego.
Wsiadłam do auta, przez całą drogę nic się nie odzywałam do taty. Jak wkońcu dojechaliśmy, miejsce nie było aż takie "straszne" jak na obrazku. Było ładnie. Duża szkoła przypominająca trochę zamek, wielki plac z ładnie skoszonym trawnikiem, gdzie nie gdzie kwiaty, i duży pomnik z podobizną jakiegoś gościa na środku. Może to dyrektor, albo założyciel, albo patron. Wzięłam torby z bagażnika, pożegnałam się z tatą i weszłam do budynku. Szłam korytarzem tachając swoje rzeczy.Widziałam paru uczniów z walizkami. Pewnie też nowi. Po chwili jakaś dziewczyna do mnie podeszła. Wyglądała na sympatyczną. Miała brązowe oczy i czarne włosy. Nosiła okulary ale nie wyglądała na kujon-kę. Na sobie miała obcisłe krótkie spodenki i czarną koszulkę.
- Hej. Jestem Martha. Przydzielono mnie żebym cię tu oprowadzić i uświadomić.
- Cześć, ja jestem Ke...
- Kennedy wiem - przerwała mi
- Mów mi Kenny.
- Okey- dziewczyna oprowadziła mnie chyba po całej szkole, pokazała klasy, sale, stołówkę itd.
- Masz jakieś pytania?
- Tak, mnóstwo!
- Zaśmiała się- A więc słucham...
- Będą takie dni gdzie ktoś może cię odwiedzić?
- No będą , co 2 tygodnie, w czwartki.
- SUPER. a jakieś przerwy na przykład wakacje?
- Na święta jedziemy do domu na 8 dni. A w wakacje są kolonie, wycieczki.
- A to gorzej... A co z pokojami?
- Zaraz was zawołają w tej sprawie. Pokoje są 2 osobowe niestety i to oni decydują z kim masz go mieć i tak cały czas przez 3 lata z jedną tą samą osobą.
- Jest podział na dziewczyny, chłopaki czy?
- Nie, możesz mieć pokój z chłopakiem, jeśli tak wybiorą.
- Obym miała pokój z dziewczyną.
- Może powiem ci czego tutaj nie wolno: palić, pić, ćpać, wychodzić bez pozwolenia i całować się na korytarzach.
- What?!
- No wiem głupie, ale to ze złych wspomnień dyrektora.
- Idiota- Potem dziewczyna coś jeszcze tłumaczyła. I nagle zaczęli się drzeć APEL!
- Właśnie o tym mówiłam idź tam gdzie tamci - wskazała na sporą grupę uczniów.
Poszłam tam gdzie mi kazała Martha, na wielki korytarz.
Dyrektor trzymał kartki z których wyczytywał kto ma z kim pokój.
Wyczytał chyba z 20 nazwisk aż wkońcu usłyszałam moje.
- Kennedy Williams i Zayn Malik.
O nie, czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha. Czemu?
Poszłam w stronę dyrektora aby odebrać klucze obok mnie wyszedł wysokawy chłopak w ciemnych jeansach i białej koszulce z krótkimi rękawami. Które odkrywały artystyczne tatuaże na jego rękach.
Miał ciemne, idealnie ułożone włosy i brązowe oczy. On też się na mnie spojrzał... Zayn, to nie jest angielskie imię. Odebraliśmy klucze i poszliśmy z torbami to pokoju pod numerem 71.
- Moje imię już znasz więc nie muszę się przedstawiać. - powiedział jak byliśmy prawie na miejscu.
- Znam, ty moje też więc..
Jak doszliśmy on otworzył drzwi swoim kluczem i oczywiście ten "gentleman" wszedł do pokoju jako pierwszy. Pokój był sporawy ale szału nie było. Zresztą czego ja się spodziewałam.
Dwa łóżka na przeciwko siebie położone lekko na ukos od siebie. Dwie szafy i szafki z lampkami przy łóżkach, łazienka. Ogólnie spoko.
Zaczęliśmy wykładać swoje rzeczy do szaf. Zayn skończył jako pierwszy i walnął się na łóżko potem ja zrobiłam to samo.
- Jak ty w końcu masz na imię? - zapytał
- Kennedy, wiem brzydko.
- Nie zaprzeczę.
- Szczere.. Dlatego mów mi Kenny.
- Okej..A tak w ogóle, jakbym chciał tu sobie przyprowadzić koleżankę to będziesz musiała spać gdzie indziej.
- Sory ale ni chuja, i nic nie muszę- w głębi wiedziałam że on tak specjalnie i że nie będzie nikogo przyprowadzał.
Wstał wyjął z kieszeni spodni paczkę fajek i zapalił.
- Wiesz że tu się nie jara.
- Nie marudź- rzucił paczkę w moją stronę a ja wyjęłam jednego papierosa, odpaliłam i rzuciłam mu ją z powrotem. Nagle bez pukania do pokoju weszła Martha. Zayn odrazu zwrócił jej uwagę żeby pukała.
- Puka się dziewczyno, a jakbyśmy się no się ruchali to co?- spojrzałam na niego dziwnie a on się zaśmiał, chyba sam nie wiedział co mówi.
- Sorka, siemka jestem Martha- wyciągnęła do niego rękę
- Zayn- odwzajemnił to.
Dziewczyna usiadła na moim łóżku. Patrząc jak się zaciągam. Widać że miała chęć. Zayn też to zauważył i podał jej paczkę.
- Tylko się nie podnieć - rzucił gdy ona oddawała mu ją.
- Spoko. Dzięki!
Martha miała na sobie koszulkę z logo naszej szkoły. Ale pamiętam że inni uczniowie też takie mieli
- Są tu mundurki?
- A no tak! Nie, są koszulki a w chłodne dni też marynarki. Już wam przynoszę. Zaraz wracam.
Wyszła z pokoju a po 5 minutach wróciła z 2 torebkami jedną dała mi drugą jemu. On bez krempacji wyciągnął rzecz z reklamówki, zdjął swoją koszulkę i założył tą. Ja poszłam się przebrać do łazienki, gdy wyszłam słyszałam słowa Zayna.
- Ten dyrektor to kompletne bezguście.
Potem popatrzał się na mnie i wybuchnął śmiechem.
- Hahahahaha wyglądasz w tym gorzej niż ja.
- Ty to potrafisz pocieszyć - popatrzałam na niego dziwnie
- Wiem, szczerość to zaleta.
Nie miałam argumentów, skończyliśmy palić, oczywiście on odpalił jeszcze jednego.
- Kenny, choć przejdziemy się - zaproponowała Martha.
- Okej - wstałam z łózka i podążyłam za nią w strone drzwi - Wybacz że zostawiam cię samego
- Raczej nie umrę z tęsknoty.
Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam rozmowę z dziewczyną.
- Masz pokój z najprzystojniejszym chłopakiem w tej szkole.
- Czy ja wiem, widziałam tu kilku równo przystojnych jak on.
A co podoba ci się?
- No może.
- Podoba, podoba, widzę to w twoich oczach.
- No dobra, bardzo.
- Tsa, zakochanie od pierwszego wejrzenia.
- Nic mu nie mów.
- No coś ty.
Potem jeszcze pochodziliśmy trochę po korytarzu aż skończyły nam się tematy na dziś. Każda poszła do swojego pokoju. Weszłam i zobaczyłam grający telewizor na komodzie.
- Ty, zalazłem TV był w szafie pod jakąś szmatą.Zajebiście.
- No bardzo.
- Szkoda że pornosów nie puszczają, sprawdzałem.
- Jak na 16-latka masz duże wymagania erotyczne.
- No niestety.
Rozdział 2
ROZDZIAŁ 2
Na zakończeniu roku było spoko. Nie będę tęsknić za tymi wszystkimi jędzami. Chodzi mi o nauczycielki, no może pani od historii była fajna. Najbardziej będzie mi brakować Kate i Zacka.
Wróciłam do domu, przebrałam się i walnęłam na łóżku.
- Kennedy pozwól!- usłyszałam głos taty z dołu.
Ja pierdole ani chwili spokoju. Poszłam do kuchni. Tata siedział na krześle przy stole trzymając jakąś kartkę.
- To jest ulotka twojej nowej szkoły- wzięłam ją i zaczęłam przeglądać.
Na zdjęciu szkoła wyglądała trochę przerażająco. Może takie światło, nie wiem.
Było na niej napisane nie wiele. że dobry stopień nauczania, dyscyplina, ładne pokoje, sratatata.
Ta. fajnie. Mam nadzieje że zaprzyjaźnię się tam z jakimiś fajnymi ludźmi.
Poszłam do swojego pokoju i położyłam ulotkę na biurku. Następnie podeszłam do szafy w której trzymałam laptopa przed bratem. Jak tylko otworzyłam drzwiczki zobaczyłam w środku kogo?
No oczywiście Johna z laptopem w ręku.
- Nie ładnie tak chować rzeczy!
- Co ty tu robisz? Jak się tu w ogóle zmieściłeś?
- To nie było takie trudne. Mam twój instynkt wiedziałem gdzie szukać.
- Właśnie tego żałuję. Weź se już go.
Chłopak wyszedł zadowolony jak małe dziecko ze sprzętem w rękach.
Nie miałam wyjścia, wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki. "Niewidzialni- Czarownica z Dark Falls"
To może być ciekawe.
-----------------------
Przepraszam że rozdział taki krótki.
Na zakończeniu roku było spoko. Nie będę tęsknić za tymi wszystkimi jędzami. Chodzi mi o nauczycielki, no może pani od historii była fajna. Najbardziej będzie mi brakować Kate i Zacka.
Wróciłam do domu, przebrałam się i walnęłam na łóżku.
- Kennedy pozwól!- usłyszałam głos taty z dołu.
Ja pierdole ani chwili spokoju. Poszłam do kuchni. Tata siedział na krześle przy stole trzymając jakąś kartkę.
- To jest ulotka twojej nowej szkoły- wzięłam ją i zaczęłam przeglądać.
Na zdjęciu szkoła wyglądała trochę przerażająco. Może takie światło, nie wiem.
Było na niej napisane nie wiele. że dobry stopień nauczania, dyscyplina, ładne pokoje, sratatata.
Ta. fajnie. Mam nadzieje że zaprzyjaźnię się tam z jakimiś fajnymi ludźmi.
Poszłam do swojego pokoju i położyłam ulotkę na biurku. Następnie podeszłam do szafy w której trzymałam laptopa przed bratem. Jak tylko otworzyłam drzwiczki zobaczyłam w środku kogo?
No oczywiście Johna z laptopem w ręku.
- Nie ładnie tak chować rzeczy!
- Co ty tu robisz? Jak się tu w ogóle zmieściłeś?
- To nie było takie trudne. Mam twój instynkt wiedziałem gdzie szukać.
- Właśnie tego żałuję. Weź se już go.
Chłopak wyszedł zadowolony jak małe dziecko ze sprzętem w rękach.
Nie miałam wyjścia, wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki. "Niewidzialni- Czarownica z Dark Falls"
To może być ciekawe.
-----------------------
Przepraszam że rozdział taki krótki.
wtorek, 12 sierpnia 2014
Rozdział 1
Aktualnie wychodzę z klasy po najnudniejszej lekcji świata - przynajmniej ja tak sądzę.
Nienawidzę francuskiego.
Szłam przez korytarz omijając kilka innych pustych klas. Nigdzie nie widziałam mojej przyjaciółki.
Poszłam do szatni przebrałam się i wyszłam na plac przed szkołą.
Zauważyłam że jedna ławka jest wolna, więc zaczęłam kierować się w jej stronę aby usiąść.
Gdy już byłam blisko. Poczułam że ktoś łapie mnie za ramiona i krzyczy do ucha.
- Bo!!
- Ja pierdole!- rzuciłam podskakując w miejscu, odwróciłam się. Był to mój chłopak- Zack! Przestraszyłam się.
- Yy no właśnie o to mi chodziło- powiedział i uśmiechnął się
- Czemu cię nie było na lekcji?
- Bo jak wiesz nie przepadam tak jak ty za francuskim. No i puszczałem chmurę z John'em. Przedwakacyjne wagary kotku.
- Oo szkoda by było jakby się rodzice dowiedzieli że ich syneczek pali.
- Wredna jesteś.
- W przypadku mojego brata? Bardzo..Nie widziałeś czasem Kate?
- Ostatnio widziałem ją jak wchodziła do biblioteki.
- What?! Do biblioteki? Ona w ogóle wie co to jest?
- Najwidoczniej
- Dobra biorę Johna i spadamy do domu. Narazie! Widzimy się na zakończeniu- dałam mu buziaka w policzek
- Ok no to cześć
Zawołałam mojego brata i szliśmy do domu. On ogólnie zadawał czasami głupie pytania. Ale to już przerosło jego pomysły.
- Zack cię już przeleciał?
- Co to w ogóle za pytanie?
- Odpowiadasz mi na pytanie pytaniem. Bez sensu... Nie nic tak się pytam.
- Jeśli chcesz poćwiczyć. To nie ma sprawy, chętnie pojadę z tobą do sexshopu kupimy ci laleczkę- Rzuciłam... Yeah! Mistrz ciętej riposty!
- Nie! Jezu jaka ty jesteś dojebana.
- Tak samo jak ty. I nie bluźnij gówniarzu
- Jestem od ciebie o 3 minuty młodszy.. Serio?
- Dla mnie masz 10 lat a nie 16.
- A jednak
Doszliśmy do domu. Otworzyliśmy brame, i weszliśmy na podwórko.
- Ja będę pierwszy
- Po moim trupie
Zaczęliśmy się ścigać do drzwi. Oczywiście obydwoje byliśmy pierwsi przy tym zderzając się głowami.
- Masz twardy łeb- powiedziałam trzymając się za głowę.
To ty masz. Dobra wchodź.
Weszliśmy do środka i zdjęliśmy buty
- Cześć mamo, cześć tato!- wykrzyczeliśmy mając zamiar pójść na górę
- Cześć, cześć Kenny pozwól
- Biegne!
- Oj będzie opieprz- dodał po cichu John.
Poszłam do salonu gdzie na kanapie siedziała mama i tata. Ja usiadłam na przeciwko nich i rzuciłam.
- Słucham...
- Ty mów Jeremy- powiedziała matka do ojca
- Dobrze więc tak. Doszły nas słuchy że chodzisz z Zackiem Rogersem.
- No tak i co?
- To nie jest odpowiedni chłopak dla ciebie.
- Niby dlaczego?
- Kennedy, córciu on sprzedaje narkotyki - dodała moja rodzicielka
-On nie sprzedaje żadnych narkotyków. Ani nawet nie bierze. Wrobili go, ta sprawa się już wyjaśniła jest niewinny. O tym nie wiedzieliście?
- No nie... Ale i tak jest jakiś podejrzany nawet z wyglądu.
- Że ubiera się na czarno? Boże jacy wy jesteście- zatrzymałam się żeby tylko nie zabluźnić.
- I tak masz się z nim nie spotykać. na nowy rok szkolny do liceum pójdziesz do szkoły z internatem.
- Szkoły z internatem? Proszę was!
- Nie i to jest już postanowione i jesteś tam zapisana. Koniec dyskusji do pokoju!
Boże naprawdę taką afere robią z tego powodu.. Poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Zacka.
Chłopak odebrał ale słychać było tylko szelesty i pukania. Może się z kimś pieprzył? Szybko odwiałam tą myśl od siebie. W tle było słychać:
- Cameron oddaj telefon- mówił do swojego 2 letniego brata
- Nje nje nje- ledwo co wymawiał
- Tak, tak tak chcesz żebym przez ciebie stracił dziewczynę? Bo ja nie.
- Nje
- No to oddaj
- Nje, nje.
- Kto cie tego kurwa nauczył?
- Criśtina
- Całkiem prawdopodobne. Oddaj bo wszystkie cukierki moje!
-Dobla
Chłopak wziął telefon.
- No siema, sorka brat mi wziął telefon.
- Słyszałam
- Co tam?
- Mógłbyś przyjść do mnie? Musimy pogadać.
- No nie za bardzo jestem z małym sam. I raczej go nie zostawie. Ty wpadnij do mnie.
- No okej jakoś się wyrwę.
Rozłączyłam się, przebrałam i poprawiłam makijaż. Mój pokój był na górze ale kiedyś zamontowałam sobie taką małą drabinkę którą łatwo mogłam zejść na dół. tak też zrobiłam, cicho zamknęłam bramę i poszłam do Zacka który mieszkał ulice dalej. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili otworzył mi, trzymając Camerona na rękach.
- Wchodź.
Weszłam zdjęłam buty i poszłam za chłopakiem do jego pokoju.
- Rozgość się a ja pójde położyć młodego, będziemy sami.
Po dziesięciu minutach wrócił.
- Szczęście że mały szybko zasypia- zamknął drzwi, usiadł obok mnie i zaczęliśmy się całować. Kiedy przestaliśmy chłopak spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się.
- A więc. O czym mamy gadać?
- Bo Zack wiesz że cię kocham. Ale moi rodzice nie chcą żebym się z tobą spotykała.
- Czemu?
- Mówią że jesteś gangsterem i sprowadzisz mnie na złą droge.
- To olej ich. No chyba że ty też tak myślisz.
- Nie no coś ty. Będę się z tobą spotykać choćby mnie mieli nawet do łóżka przywiązać. Tylko że posyłają mnie do szkoły z internatem.
- On pokrył twarz dłońmi - Trudno. Ale ja będę sie starał z tobą spotykać jeśli będzie taka możliwość.
- Kochany Jesteś. Musze iść bo starzy się chyba kapnęli że mnie nie ma. Cześć.
- Narazie!
Wróciłam do domu tą samą drogą. Gdy tylko weszłam zobaczyłam rodziców siedzących na moim łóżku.
- Gdzie byłaś?
- Nie wasz interes.
- Nie, bo nasz! Gadaj gdzie byłaś bo odetniemy ci internet.
- Dobra. Byłam u Rogersa.
- Chyba coś mówiliśmy.
- Ja i tak się będę z nim spotykać.
- Ehh zróbmy tak, przez całe wakacje możesz się z nim widywać. Ale w szkole broń cie panie boże żebyś gdzieś wychodziła.
- Okej - przewróciłam oczami i walnęłam się na łóżko kiedy oni wyszli z pokoju.